Około piętnaście lat temu założyłem salon piękności dla czworonogów. Tak na prawdę była to moja pasja i chciałem się w niej rozwijać. Oczywiście początki nie były łatwe. Dopiero po trzech latach staliśmy się bardziej stabilni i rozbudowani.
Agencja pr miała uratować mój salon piękności dla psów
Od tamtego czasu udało mi się stworzyć pięć innych takich punktów na terenie Warszawy. To był wielki trud oraz wysiłek. Niestety w pewnym momencie coś zaczęło iść nie tak jak powinno. Na rynku pojawiła się liczna konkurencja i zaczęliśmy tracić naszą tożsamość. Nikt nas nie rozpoznawał. Po rozmowie z przyjacielem uznałem, że czas otworzyć się na agencje pr Warszawa. W takich miejscach można zatrudnić sprawdzonych specjalistów i zaczerpnąć ważnych informacji o wizerunku własnego przedsiębiorstwa. Jeszcze kilka lat temu jako właściciel salonu dla psów sam wyśmiałem takie miejsca twierdząc, że są naciągane i wyzyskują pieniądze od przedsiębiorców. Jednak gdy klienci zaczęli odchodzić, a psi salon tracił swoje lata świetności agencja pr okazała się ostatnią deską ratunku. Już na pierwszym spotkaniu powiedziano mi w jaki sposób pracują i musiałem jasno sprecyzować swoje oczekiwania. Już po kilku konsultacjach dostałem listę rzeczy do zmiany. Okazało się, że każdy salon powinien mieć wspólne elementy. Moja marka przestała mieć swoją tożsamość. Tak samo było z naszymi celami, które dawno zniknęły gdzieś po drodze i trzeba było je na nowo sprecyzować.
Agencja, którą zatrudniłem pokazała mi jak w łatwy sposób zmienić sposób funkcjonowania psich salonów i nadać im nowego znaczenia na rynku. Konkurencja stawała się coraz silniejsza, a my zostaliśmy daleko w tyle. Na szczęście widziałem jak agencja ciężko pracuje nad zmianami. Ja także byłem pełen motywacji i otwarty na wszelkie propozycje.